Moje lenistwo przejmuje nade mną kontrolę!
Wymówek jak zwykle mnóstwo, a wpisów na bloga brak.
Dzisiaj zawzięłam się i obiecałam sobie, że coś napiszę.
Zaległym tematem są targi Hush Warsaw. Pomysł zgromadzenia wielu młodych polskich projektantów w jednym miejscu wydał mi się świetny. Byłam, zobaczyłam i... uciekłam po 15 minutach. Tak cieszyłam się na tę wydarzenie modowe, ale gdy przyszło co do czego, to przeraził mnie tłum ludzi (znowu odzywa się głupia fobia), a na myśl, że miałabym przebierać się w "przymierzalniach" czyli kilku tkaninach na jakiś stojakach, kompletnie mnie zmroziło. Obejrzałam dwa stanowiska, które najbardziej mnie interesowały. Jestem szczerze zachwycona kostiumami marki Reformy. To nowa marka, która powstała dopiero w tym roku. Reklamują się:
"Bielizna, którą trzeba eksponować.
Kostiumy kąpielowe, które można nosić jako bieliznę.".
Ciężko jest coś od nich kupić, na razie chyba tylko na różnych targach oraz stronie ShowRoom.
Druga marka to Cocoon.
" Tworzymy z myślą o kobietach odważnych, pewnych siebie, niezależnych,
dbających o swój wizerunek i świadomych swojej kobiecości.
Kobietach pełnych pasji i spragnionych życia, które kochają modę i
poszukują w niej czegoś wyjątkowego i niepowtarzalnego.
Dlatego Cocoon to przede wszystkim wysoka jakość, perfekcja wykończenia,
nowoczesne wzornictwo, unikatowość i oryginalność - to styl życia."
Ich ubrania są już łatwiej dostępne, na stronie możecie znaleźć katalog.
Po obejrzeniu ich projektów na własne oczy i przekonaniu się, że rzeczywiście wyglądają tak dobrze jak na zdjęciach, powoli zastanawiam się nad zamówieniem kilku rzeczy.
Po kwadransie na targach i zebraniu kilku darmowych gazetek, chwyciłam mojego mężczyznę i uciekliśmy do ZOO.
Mówcie, że jesteśmy dziecinni, ale oboje mieliśmy wyjątkową radochę już od samego początku gdy oglądaliśmy misie chłodzące się w wodzie. Wychowałam się na wsi i kontaktu ze zwierzętami po prostu potrzebuję do życia tak jak tlenu.
Niestety, gdy już byliśmy w drodze do wyjścia, nad naszymi głowami zderzyły się dwie burze i tak zaczęło się zalanie Warszawy. Schowaliśmy się pod daszkiem, mieliśmy nadzieję, że szybko przestanie padać. Jednak skończyło się na wezwaniu taksówki. Kompletnie przemoczeni, po długim staniu w korkach, dotarliśmy bezpiecznie do mieszkania ;)
Powolutku ogarniamy mieszkanie, przyszedł już płot do ogrodu, rozglądamy się za farbami i meblami, zapamiętujemy różne połączenia komunikacji miejskiej ;) Pod samą bramą osiedla mamy przystanek, a 20 minut spacerkiem dzieli nas od Wola Parku. Tam też upolowałam dwie sukienki ;)
Kochane, mam też pytanie do Was: może któraś z Was prenumeruje Vouge? Jeśli tak, to możecie mi podać jakieś szczegóły? ;)
Zapraszam na mojego instagrama <--
x.o.x.o.,